Autorem większości z tych w większości kłamliwych pytań jest Jerzy Robert Nowak. Pierwszoliniowy propagandzista Imperium Medialnego Papcia Rydzyka. Antysemita .... generalnie anty wszystko co nie mieści się w jego chorym pojmowaniu tego co polskie.
Ktoś w sieci zadał sobie trud, chwałą mu za to i niech mu się wiedzie, aby odpowiedzieć na pytania (nie wszystkie się nakładają ale dają obraz umysłu i intencji pytającego) i oto co znalazłem:
"Pozwolę sobie cierpliwie odpowiedzieć na te pytania, choć większość to kłamstwa albo bzdury.
Na wstępie zaznaczę, że pierwotnym autorem tych „pytań” jest Jerzy Robert Nowak, propagandzista Radia Maryja. O nim tez parę słów dorzucę i też kilka swoich pytań do niego skieruję, tak będzie i ciekawiej, i sprawiedliwiej. Niby dlaczego tylko jedna strona ma pytać?
Najpierw parę słów wstępu:
Życiorys Bartoszewskiego był już tematem prac historyków (i słusznie), bo mało kto miał okazję (szczęściem bym tego nie nazwał) być równocześnie w tak wielu miejscach.
Po kolei:
a) Oświęcim – wyciągnięty przez PCK;
b) potem FOP i Żegota;
c) potem AK i Powstanie Warszawskie (Krzyż Walecznych), awans na stopień oficerski;
d) po wojnie aresztowanie przez UB i 7 lat więzienia;
e) w PRL działalność opozycyjna i internowanie w Stanie Wojennym.
Po drugiej stronie mamy Nowaka, współpracownika Instytutu Problemów Marksizmu i Leninizmu, człowieka oskarżanego o współpracę z SB (koleś był zarejestrowany jako kontakt operacyjny). W PRLu czołowego działacza PZPRowskiej przybudówki – SD, awansowanego na sekretarza komitetu centralnego tej partii w stanie wojennym w czasie, gdy przyzwoici SDowcy rzucali legitymacje.
To tak tytułem wstępu, żeby było jasne, kto jest kto.
A teraz polecimy po pytaniach Nowaka. Po kolei:
1) Dlaczego zgodził się Pan na uroczyste wręczenie Panu medalu ku czci
największego niemieckiego polakożercy lat dwudziestych Gustawa
Stresemanna?
Odp.: Przede wszystkim Gustaw Stresemann nie był żadnym „polakożercą”. Nie spowodował wojny Niemiec z Polska ani śmierci jakiegokolwiek Polaka.
Dostał natomiast pokojowego Nobla za wkład w stabilizacje stosunków w Europie, w szczególności na linii niemiecko-francuskiej. Jego „winą” (w oczach Nowaka) jest to, że był zwolennikiem rewizji niemieckich granic wschodnich po I wojnie światowej.
Fakt – był zwolennikiem, ale to dążenie było wtedy postawą powszechną zarówno wśród Niemców, jak i wśród Polaków. Niemcy nie chcieli się pogodzić z utratą części Śląska – i chyba nic dziwnego, a Stresemann był jednym z nich. My też chcieliśmy wtedy zmieniać granice i nawet robiliśmy to całkiem skutecznie (patrz choćby Powstania Śląskie, patrz wojna polsko-sowiecka 1919-20). Proces ustalania granic po I wojnie przebiegał długo i burzliwie, i absurdem jest oczekiwanie od Niemca, żeby tuż po niej bronił nienaruszalności nowo powstałych polskich granic. Stresemann był wybitnym politykiem, który realizował cele swojego państwa – nie ma krwi na rękach, nie wykroczył poza ramy pokojowego (choć często trudnego) współistnienia. Nie ma więc sensu robienie z niego „polakożercy”.
Na podobnej zasadzie Rosjanin, Niemiec albo Austriak mógłby nie przyjąć orderu im. Piłsudskiego i miałby chyba dużo lepszy powód, bo Piłsudski naprawdę miał wkład w realną rewizję granic w Europie. Czy to znaczy, ze Piłsudski był „niemcożercą” czy jakimś innym ludojadem? Nie, po prostu realizował interesy swojego państwa – Polski w sposób jak najbardziej cywilizowany, tak jak Stresemann realizował interesy Niemiec.
Co do medalu, to nie jest on „ku czci Stresemanna”, tylko imienia Stresemanna. Jest przyznawany ludziom, którzy mieli swój wkład w zbliżenia miedzy narodami europejskimi.
Bartoszewski taki wkład ma, zostało to uhonorowane, dla mnie to jest powód do dumy, że Rodaka za granicą szanują.
To może pytanie do Nowaka: A dlaczego zgodził się pan na rolę prelegenta przy Instytucie Problemów Marksizmu i Leninizmu? Czy np. marksizm i leninizm nie wydawał się panu „polakożerczy” jako ideologia? I jeszcze jedno: jak pan ocenia przyjęcie przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Orderu Jarosława Mądrego (to najwyższe odznaczenie Ukrainy)? Książę Jarosław Mądry w średniowieczu toczył wojny z Polska. Mnie akurat to odznaczenie dla Lecha Kaczyńskiego nie przeszkadza, ale ciekawi mnie, czy przeszkadza Nowakowi.
2) Dlaczego w 2006 r. jako sekretarz kapituły Orderu Orła Białego sprzeciwił się Pan przyznaniu Orderu Orła Białego (pośmiertnie) generałowi Augustowi E. Fieldorfowi i rotmistrzowi Witoldowi Pileckiemu? Czy można w ogóle porównać Pana zasługi jako kawalera Orła Białego z zasługami dwóch wspomnianych bohaterów?
Odp.: To znowu jest kłamstwo Nowaka. Bartoszewski co prawda wyraził wątpliwość, czy z zasady w ogóle należy Order przyznawać pośmiertnie (komukolwiek – ta sytuacja to był precedens, jeśli idzie o okres, gdy Bartoszewski był w Kapitule), ale równocześnie podkreślał ogromne zasługi obu bohaterów. Żadnego veta nie stawiał, a Fieldorfa i Pileckiego odznaczono w czasie, gdy Bartoszewski był w kapitule Orderu.
A jeśli idzie o zasługi, to oczywiście zasługi i życiorys Bartoszewskiego są jak najbardziej porównywalne z Pileckim i Fieldorfem.
No to może teraz zapytamy Nowaka: dlaczego próbuje pan szkalować pan AKowca, Powstańca, wieloletniego więźnia UB? Jak już jesteśmy przy porównywaniu zasług, to czy można w ogóle porównać Pana „zasługi” z zasługami prof. Bartoszewskiego?
Co pan w życiu zrobił, panie Nowak? Pan wykładał o marksizmie i leninizmie – a Bartoszewski 7 lat w komunistycznym wiezieniu przesiedział. Pan popierał stan wojenny (wraz ze swoją marionetkową partyjką – SD), a Bartoszewski siedział
wtedy w obozie dla internowanych w Jaworzu. Nie wstyd panu?
3-4-5) Dlaczego, będąc oficjalnym gościem Izraela jako polski minister spraw zagranicznych, milczał Pan jak grób w parlamencie izraelskim w czasie, gdy obrażano Pana kraj, gdy Polaków publicznie nazywano współwinnymi wraz z Niemcami zagłady Żydów (robił to m.in. wiceprzewodniczący parlamentu R. Rivlin)? I dwa następne pytania, dlaczego Bartoszewski nie wyszedł i dlaczego uważa, ze Rivlin to głupek (przy tym pytaniu trochę się zdumiałem, czyżby Nowak uważał Rivlina za mądrego człowieka?)
Odp.: Samo pytanie jest wg mnie dość głupie – niby co miał zrobić polski minister, który tam przyjechał normalizować stosunki polsko-izraelskie? Krzyczeć z loży i przerywać idiocie na mównicy? A może spełnić marzenia idioty – Rivlina i wyjść? Przecież o to Rivlinowi chodziło. Bartoszewski na temat tej sprawy mówi tyle, że poseł Rivlin (z prawicowej partii Likud) szukał w trakcie kampanii wyborczej wygodnego pretekstu propagandowego, żeby się przypodobać ekstremistom. Chciał zyskać poklask wśród nowako-podobnych wariatów i ekstremistów z Izraela. Reakcja innych polityków izraelskich była wtedy jednoznaczna – poparcie dla Bartoszewskiego i potępienie Rivlina. Taka była nie tylko reakcja polityków, ale i wyborców – po wystąpieniu Rivlina na ręce przewodniczącego Knesetu zaczęły spływać listy z protestami przeciwko temu wystąpieniu, od Żydów.
Sam Bartoszewski podsumowuje to takimi słowy: „Powie pan, że słysząc słowa Rivlina powinienem wyjść, zerwać rozmowy, wyjechać? A może właśnie o to mu szło.
I może o to dziś idzie naszym antysemitom? Żeby zniszczyć fundamenty porozumienia!”
Rivlin to taki żydowski Nowak, który celowo chciał popsuć stosunki polsko – żydowskie i na szczęście nie udało mu się.
A pytanie do Nowaka: A czy generalnie podziela pan pogląd na stosunki polsko-żydowskie prezentowany przez p. Rivlina? Na ile pański znany powszechnie antysemityzm jest zbliżony do znanego antypolonizmu Rivlina i jemu podobnych? Pokrewieństwo dusz?
6) Dlaczego używa Pan bezprawnie tytułu profesora w sytuacji, gdy jest Pan tylko maturzystą, absolwentem gimnazjum? Jak wiadomo, obowiązują twarde reguły: aby zostać profesorem, trzeba mieć magisterium, doktorat i habilitację, a żadnej z tego typu prac Pan nie obronił, nie mówiąc o skończeniu studiów.
Odp.: Władysław Bartoszewski nie posiada pełnoprawnego tytułu naukowego profesora – dokładnie tak samo, jak nie posiada tego tytułu np. (również często tytułowany profesorem) Prezydent Lech Kaczyński. Profesor Bartoszewski ma natomiast tytuł „profesora gościnnego”, przyznany przez rząd Bawarii. Tytuł ten nie spełnia wymagań pełnoprawnego tytułu naukowego, ale uprawnia do pracy naukowej i wykładania na stanowisku profesorskim na uczelniach bawarskich (i na kilku z nich prof. Bartoszewski wykładał).
Kaczyński z kolei pracował na stanowisku profesorskim (mając tytuł doktora), jest więc tzw. polskim „profesorem uczelnianym”, to też nie jest profesorski tytuł naukowy.
Sytuacja obydwu jest bardzo zbliżona. Obydwaj są tytułowani profesorami – i OK, ja nie widzę tu najmniejszego problemu. W języku polskim określenie „profesor” nie odnosi się wyłącznie do ludzi z „belwederskim” (naukowym, nadawanym w Belwederze przez Prezydenta) tytułem naukowym profesora.
W wypadku obu tych ludzi określenie „profesor” to drobny dodatek do innych ich funkcji. Kaczyński jest Prezydentem, a Bartoszewski – Bohaterem Narodowym.
Dodam, że akurat prof. Bartoszewski jak mało kto zasługuje na naukowy tytuł profesorski za publikacje dot. II Wojny Światowej. Formalnych tytułów naukowych nie uzyskał, bo komuna zablokowała jego karierę naukowa i na parę lat wsadziła go do więzienia. Ale komunistyczne więzienie to zasługa i powód do dumy.
I jeszcze 2 uwagi o profesorze Bartoszewskim:
- profesorem dobrowolnie „ochrzcili” go Polacy, setki tysięcy ludzi w całej Polsce, w uznaniu zasług i dorobku. To daje większe prawo do tego tytułu niż jakiekolwiek papiery.
- w wypadku bohatera narodowego tytuł profesorski to jednak drugorzędny i drobny (choć miły) szczegół. To tak jakby się zastanawiać, czy Józef Piłsudski dobrze konno jeździł – pewnie jeździł, ale to drobny szczególik w biografii Piłsudskiego.
7) Dlaczego nie zdobył się Pan na publiczne wystąpienie w obronie pamięci słynnej pisarki Zofii Kossak, której Pan tyle zawdzięcza, jak Pan sam wielokrotnie przyznawał?
Odp.: Tu Nowak bezczelnie kłamie. Mam w ręce tekst „Z Zofią Kossak w Podziemiu”, wydany drukiem jeszcze w roku 1968, potem wznawiany w wolnej Polsce. Jest to drobiazgowe i bardzo osobiste omówienie zasług i bohaterstwa Zofii Kossak. Może Nowak tego tekstu nie zna? No ale jak nie zna, to chyba powinien się zapoznać, ZANIM otworzył buzię na ten temat? Dodam, że Bartoszewski do dziś jest współpracownikiem Fundacji im. Zofii Kossak, założonej i prowadzonej przez dzieci Zofii Kossak, bierze udział w spotkaniach i prelekcjach organizowanych przez fundację (co każdy sam może sprawdzić na stronie fundacji).
8 ) Dlaczego zgodził się Pan na zamieszczenie w książce – wywiadzie z Panem – cytatu z kłamliwym twierdzeniem Stefana Niesiołowskiego, że jakoby: „Zapisał (Pan) piękną kartę walki o Polskę z bronią w ręku”. W jakim to było oddziale? Przy jakiej ulicy? Jakich ma Pan świadków tej rzekomej walki?
Odp.: Władysław Bartoszewski był żołnierzem BIP AK. To była komórka propagandowo-informacyjna przy Komendzie Głównej Armii Krajowej. Miał stopień podporucznika.
Świadków jest wielu – np. Kazimierz Moczarski (bezpośredni zwierzchnik Bartoszewskiego, późniejszy autor „Rozmów z katem”), ale chyba najlepszym świadkiem jest Komendant Główny AK gen. Tadeusz Bór-Komorowski, który odznaczył Bartoszewskiego Krzyżem Walecznych w czasie Powstania.
Pytanie do Nowaka: nie wstyd panu?
9) Dlaczego tak mocno, a kłamliwie, przesadza Pan z eksponowaniem swej roli jako rzekomo jednej z głównych postaci organizujących pomoc dla Żydów w ramach Żegoty w 1942 roku? Miał Pan wtedy tylko 20 lat i był podwładnym faktycznej wielkiej organizatorki pomocy Żydom Zofii Kossak.
Odp.: to, czy ktoś przesadza, to jest kwestia oceny. Ja na przykład żadnej przesady u Bartoszewskiego nie dostrzegłem. On był jedną z głównych postaci Żegoty, był w radzie głównej tej organizacji, był delegatem z ramienia FOP i sekretarzem Rady. Owszem, był podwładnym (a w Żegocie raczej delegatem, to on reprezentował organizację Zofii Kossak na forum Rady) Zofii Kossak, i miał 20 lat – a równocześnie był jedną z głównych postaci Żegoty, tu nie ma sprzeczności.
Pytanie do Nowaka: może pan wyeksponuje jakieś swoje zasługi? Może być nawet trochę przesadnie, ale niech to będzie cokolwiek, czego by się nie było trzeba wstydzić.
Naprawdę nic…?
10 i 11) Dlaczego nie zareagował Pan na poturbowanie polskich, katolickich wiernych przez moskiewską milicję? Dlaczego nie zrobił Pan nic, aby zaprotestować przeciwko brutalnej obławie policyjnej na 300 Polaków we Frankfurcie nad Odrą, potępionej nawet przez 7 niemieckich posłów?
Odp.: Znowu kłamstwo Nowaka. 24 czerwca 1995 – 300 Polaków zostaje poturbowanych przez policję we Frankfurcie nad Odrą. Trafiają do aresztu, dostają 5-letnie zakazy wstępu do RFN. 26 czerwca – polskie MSZ wystosowuje oficjalny protest, domaga się zwolnienia i rekompensaty dla poszkodowanych, do siedziby polskiego MSZ zostaje wezwany ambasador Niemiec. 29 czerwca – więźniowie zwolnieni, władze Niemiec anulują wszystkie zapisy o zakazie wjazdu tych 300 polskich obywateli do RFN.
12 i 13 ) Kto upoważnił Pana jako ministra do przepraszania Niemców cytatem z Jana Józefa Lipskiego za przesiedlenie? Na jakiej podstawie zaniżył Pan o milion osób – wbrew sprawdzonym naukowo statystykom – liczbę Polaków, ofiar wojny, w swym wystąpieniu w Bundestagu?
Odp.: Otóż w przeciwieństwie do Nowaka ja znam to przemówienie (być może Nowak też zna, no ale to by znaczyło, że on świadomie kłamie).
O przeprosinach mowy tam nie ma, a liczby się zgadzają, proszę – oto cytaty (wybrałem fragmenty, które mogą dotyczyć poruszanych spraw):
„Pół wieku mija od zakończenia najkrwawszej i najokrutniejszej wojny w dziejach Europy. Wojny, która zaczęła się 1 września 1939 r. agresją sił III Rzeszy na Polskę i kampanią wojenną przeciwko pierwszej ofierze – Polsce, a zakończyła w Europie 8 maja 1945 r. bezwarunkową kapitulacją wobec przedstawicieli czterech mocarstw, które z biegiem wydarzeń przyjęły na siebie – od 1941 r. – główny ciężar prowadzenia wojny i rozstrzygnęły o jej losach. Dla Polski wojna ta trwała 5 lat 8 miesięcy i 8 dni. Przez cały ten czas setki
tysięcy Polaków walczyło na lądzie, morzu w powietrzu, wspólnie z innymi armiami aliantów, o jeden jedyny cel – odbudowę swojego wolnego i suwerennego państwa w wolnej, demokratycznej Europie. W ostatniej fazie II wojny światowej w jednostkach regularnych wszystkich państw alianckich walczyło łącznie ok. 600 tys. Polaków oraz kilkaset tysięcy w armii podziemnej w kraju.
Co czwarty polski ksiądz katolicki i co czwarty polski uczony, co piąty polski nauczyciel padli ofiarą zbrodni. Liczby te nie obejmują ciężkich doświadczeń ok. 2,3 miliona ludzi wysiedlonych przymusowo ze swych domów, ponad 2,5 miliona robotników przymusowych z Polski oraz ok. 200 tys. dzieci wywiezionych w celach germanizacyjnych, z czego 3/4 nie wróciło nigdy do swych rodzin, do Polski. To, że Polska nie została uznana w 1945 r. za jedno z państw zwycięskich, było – jak to dziś powszechnie wiadomo – koncesją
polityczną aliantów zachodnich na rzecz Stalina. Decyzje jałtańskie wobec Polski były początkiem podziału Europy na dwa bloki. Państwo polskie „przesunięto” o kilkaset kilometrów na zachód, zmniejszając w ostatecznym efekcie jego terytorium o jedną piątą.
Chcę otwarcie powiedzieć, iż bolejemy nad indywidualnymi losami i cierpieniami niewinnych Niemców dotkniętych skutkami wojny, którzy utracili swe strony ojczyste.
Pamiętamy z wielką odwagą sformułowane zdania nieżyjącego już dziś wybitnego polskiego myśliciela i eseisty Jana Józefa Lipskiego, ideowego polskiego socjaldemokraty, który w 1981r. z goryczą powiedział: „Wzięliśmy udział w pozbawieniu ojczyzny milionów ludzi,
z których jedni zawinili na pewno poparciem Hitlera, inni biernym przyzwoleniem na jego zbrodnie, jeszcze inni tylko tym, że nie zdobyli się na heroizm walki ze straszliwą machiną terroru – w sytuacji, gdy ich państwo toczyło wojnę. Zło nam wyrządzone, nawet największe, nie jest jednak i nie może być usprawiedliwieniem zła, które sami wyrządziliśmy. Wysiedlanie ludzi z ich domów może być w najlepszym razie mniejszym złem, nigdy – czynem dobrym”.
„Granica na Odrze i Nysie stała się dla Polaków i ich państwa sprawą o wymiarze egzystencjalnym. Na Konferencji Poczdamskiej zwycięskie mocarstwa postanowiły wysiedlenie ludności niemieckiej z terenów na wschód od Odry i Nysy.”
Koniec fragmentów przemówienia prof. Bartoszewskiego, dalej mój tekst.
Otóż, co do liczby Polaków i Żydów, to są użyte sformułowania „ponad 2 miliony polskich chrześcijan” i „około 3 miliony polskich Żydów” oddają stan rzeczywisty i niczego nie zaniżają. Tylko trzeba czytać uważnie. Polaków pochodzenia polskiego zginęło ok. 3 mln, i większość (no ale przecież nie wszyscy) to byli chrześcijanie – czyli „ponad 2 miliony chrześcijan” akurat jest prawdą. Polskich Żydów (ludzi narodowości żydowskiej lub pochodzenia żydowskiego, mówimy o narodowości, a nie o wyznawcach judaizmu)
zginęło ok. 3 mln, a zapewne nawet trochę ponad 3 mln.
Przeprosin w przemówieniu nie ma. Są wyrazy współczucia dla wysiedlonych Niemców – ale jest tez podkreślenie wysiedleń Polaków, niemieckich zbrodni wojennych i jest podkreślenie, ze wysiedlenia Niemców nie były decyzją Polski, tylko zwycięskich mocarstw.
14) Dlaczego Pan, w latach 60. tak zdecydowanie reagujący na początki fali antypolonizmu, milczy w tej sprawie, gdy fala antypolonizmu jest wielokrotnie większa?
Odp.: Nie milczy, mówił wielokrotnie na takie tematy (i dalej mówi – patrz ostatnie „starcia” z p. Steinbach). Natomiast trudno tu nie napisać, ze najbardziej antypolskim publicystą jest właśnie Jerzy Robert Nowak, bo żaden wróg tak nie opluje Polski celowo, jak ją opluje niechcący uważający się chyba za „patriotę” Nowak. Jeśli ktoś podający się za patriotę-Polaka robi i pisze rzeczy kłamliwe i haniebne, to rzuca to cień na Polskę. Nowak własnym przykładem i własną działalnością powoduje zszarganie dobrego imienia Polski.
Poza tym wraca kolejny raz ta sama sprawa – specjalista od marksizmu-leninizmu nie będzie AKowcowi i kawalerowi KW mówił, jak często trzeba się wypowiadać na jakieś tematy.
15) Dlaczego piętnował Pan w Izraelu antyżydowskich polskich ciemniaków’, a nie wypowiada się Pan na temat skrajnych przejawów żydowskiego antypolonizmu? Dlaczego nie reaguje Pan na coraz silniejszą falę antypolonizmu w niemieckich mediach?
Odp.: Piętnował w Izraelu polskich ciemniaków, bo polscy ciemniacy są powodem do wstydu dla ciebie i mnie. Piętnował również wielokrotnie antypolonizm skrajnych środowisk żydowskich (np. Rivlina), albo niemieckich (p. Steinbach). Nowak w tej kwestii albo kłamie, albo jest niedoinformowany (no, ale jeśli jest niedoinformowany, to dlaczego mówi?).
Pytanie do Nowaka : brak. Nie ma sensu pytać kłamcy.
16) Dlaczego Pan, były żołnierz AK i Powstania Warszawskiego, nie zareagował na potworne oszczerstwa rzucane na powstanie w artykule Cichego i na AK w tekście Yaffy Eliach?
Odp.: Po pierwsze, żaden żołnierz AK (więc np. Bartoszewski) nie ma obowiązku reagowania na teksty prasowe, książki i polemiki, które mu jakiś Nowak wskaże.
Oczywiście każdy może polemizować z czym chce, ale na pewno z niczym polemizować nie musi. Po drugie – nie wiem czy Bartoszewski polemizował z Cichym, może tak, może nie. Nie wiem, nie wykluczam. Po trzecie (to już moja opinia, ale akurat na Powstaniu to ja
się trochę znam) to pan Cichy może mieć niestety wiele racji. Wśród Powstańców byli różni ludzie i różne rzeczy się zdarzały, również przestępstwa, i to bardzo poważne. Do tego powołano żandarmerię AK, żeby to kontrolować i karać winnych – no ale nie zawsze się udawało.
No, ale to byłaby już dyskusja z Cichym, a to wykracza poza pytanie Nowaka.
Odpowiedź dla Nowaka jest b. prosta: otóż Nowak nie będzie profesorowi Bartoszewskiemu (ani nikomu innemu) wyznaczał listy tekstów, z którymi tekstami Bartoszewski
miałby obowiązkowo polemizować albo nie polemizować. Nie od tego jest Nowak, żeby innym wskazywać teksty do polemiki, a potem wystawiać świadectwo. Coś mu się pomyliło.
Pytanie do Nowaka: jak pan ocenia swoje zaangażowanie w prace Instytutu Marksizmu i Leninizmu? Czy daje ono panu prawo do wskazywania AKowcom, z kim, gdzie i jak mają polemizować? Prelegent Instytutu Marksizmu i Leninizmu jest ostatnią osobą, która by miała takie prawo.
17) Dlaczego nic Pan nie zrobił w celu wystąpienia na arenie międzynarodowej przeciw używaniu oszczerczego nazewnictwa: „polskie obozy zagłady” i „polskie obozy koncentracyjne”? (Zrobił to dopiero kilka lat po Panu minister Adam Daniel Rotfeld).
Odp.: Jak to nic? Właśnie Bartoszewski ma chyba największą zasługę w tłumaczeniu Niemcom i Zachodowi, kto stawiał obozy koncentracyjne. Sam był więźniem takiego obozu (i jest to fakt znany w Niemczech), a tematyka niemieckich represji wobec ludności polskiej i żydowskiej stanowi jeden z najważniejszych wątków w jego pracach historycznych.
18) Co skusiło Pana, jako 83-letniego staruszka niemającego zielonego pojęcia o lotnictwie, do przyjęcia swoistej synekury, posady prezesa Rady Nadzorczej LOT, znajdującego się skądinąd w bardzo trudnej sytuacji finansowej? Czy w czasie Pana zarządu LOT-em może się Pan pochwalić choć jednym, jedynym posunięciem, które przyczyniło się do poprawy sytuacji finansowej firmy?
Odp.: Skłoniła go, jak sądzę, propozycja złożona przez Jarosława Kaczyńskiego i rząd PiSu. Ale długo tam nie wytrzymał, kiedy zrozumiał, że byłby tam tylko figurantem, i po paru miesiącach złożył rezygnacje z tej (i tak symbolicznej) funkcji.
Najlepiej podsumował to Janusz Korwin Mikke:
„Proszę mi z ręką na sercu odpowiedzieć: czy każdy z niesłychanie honorowych prawicowców, otrzymawszy stanowisko szefa Rady Nadzorczej LOT’-u, płatne 20.000 zł miesięcznie, po przyjrzeniu się, że Zarząd jest nie do ruszenia i ciągnie firmę w dół – zrezygnowałoby demonstracyjnie z tej synekury? A p. prof. Bartoszewski to zrobił.”
19) Czy w czasie Pana pierwszego szefowania resortem spraw zagranicznych zrobił Pan w ogóle choć jedną konkretną rzecz dla obrony polskich interesów narodowych w polityce zagranicznej, czy wystarczyło Panu bierne reagowanie na wszelkie przypadki brutalnego dyskryminowania Polaków?
Odp.: Bełkot. Co to jest „bierne reagowanie”? Poza tym pytanie bazuje na kłamstwie – patrz np. omówiona kwestia pobicia Polaków we Frankfurcie.
20) Dlaczego Pan po tylekroć kłamliwie wychwalał kanclerza Helmuda Kohla znanego z niechęci do Polaków i do uznania granicy na Odrze i Nysie?
Odp.: To pytanie to już są jakieś kompletne brednie. Granica na Odrze i Nysie została ostatecznie uznana przez Niemcy w roku 1992, więc właśnie za kadencji kanclerza Kohla.
Co więcej – cała działalność Bartoszewskiego jako ministra Spraw Zagranicznych Polski miała miejsce już PO TYM FAKCIE. Jeśli więc Bartoszewski chwalił Kohla (nie wiem, nie znam opinii Bartoszewskiego o Kohlu, ale nie wykluczam), to miał świetny powód – właśnie UZNANIE GRANIC przez Kohla. A Nowak jak zwykle albo niezorientowany, albo próbuje oszukać czytelnika.
21) Dlaczego Pan – antykomunista – zgodził się być ministrem w postkomunistycznym rządzie Józefa Oleksego?
Odp.: Naiwna manipulacja i widać tu jak na dłoni brak „klasy” Nowaka jako człowieka i jego zakłamanie (skoro sam był prelegentem Instytutu Marksizmu i Leninizmu i działaczem SD, to jest chyba ostatnim człowiekiem, który mógłby mieć do kogokolwiek pretensję o współpracę z postkomunistą Oleksym). Do rzeczy: Bartoszewski był tzw. „ministrem prezydenckim” w rządzie Oleksego, a Prezydentem był wtedy Lech Wałęsa. Poprzednia Konstytucja dawała Prezydentowi RP (wtedy Wałęsie) prawo do kierowania 3 resortami (m. in. MSZ) i do obsadzenia w rządzie swoich ministrów, niezależnie od tego, jaka była opcja rządząca, większość parlamentarna i kto był premierem. I Bartoszewski był jednym z takich ministrów solidarnościowych (Wałęsowskich) ministrów w SLDowskim rządzie. Nie Oleksy go mianował, ale Wałęsa, po to, żeby obóz solidarnościowy miał wpływ na politykę zagraniczną. Nowak doskonale o tym wie, ale świadomie próbuje zakłamać tą sprawę – i OK, to świadczy tylko o Nowaku. Nowak daje świadectwo własnej małości.
Pytanie do Nowaka: Nie wstyd panu?
22) Dlaczego nie zdobył się Pan na publiczne wystąpienie w obronie pamięci słynnej pisarki Zofii Kossak, swojej byłej przełożonej?
Odp.: Drugi raz to samo pytanie, już to raz omawialiśmy, troszkę wyżej – kolejne kłamstwo Nowaka.
23) Dlaczego nie zdobył się Pan – „autorytet” w Niemczech i Izraelu – na publiczne potępienie antypolskich oszczerstw najgorszego polakożercy i katolikożercy Jana Tomasza Grossa?
Odp.: Już napisałem – żaden żołnierz AK (więc np. Bartoszewski) nie ma obowiązku reagowania na teksty prasowe, ksiązki i polemiki, które mu jakiś Nowak wskaże. Poza tym polemika z tezami Grossa to nie zadanie dla polityka, tylko dla eksperta, który w poruszanych przez Grossa sprawach przeprowadziłby drobiazgowe śledztwo. Bartoszewski, jeśli nawet zabrałby głos (może zabierał, nie wiem), to i tak nie mógłby nic rozstrzygającego powiedzieć – bo rozstrzygające mogą być tylko badania historyczne i/lub śledztwo. Na przykład w sprawie Jedwabnego było śledztwo, jego ustalenia są do znalezienia na stronie IPN (potwierdziło ono większość tez Grossa) i to jest właściwy sposób odpowiadania na takie zarzuty. Najpierw rzetelne śledztwo, zbadanie z dobrą wolą zarzutów, a dopiero potem na podstawie wniosków ze śledztwa można potwierdzić albo zaprzeczyć, że coś miało miejsce.
A wszelkie inne wypowiedzi w takich sprawach są świadectwem WIARY polemistów, że było tak, jak by oni chcieli, żeby było – ale NIE są świadectwem ICH WIEDZY. A wiara jest tu nieistotna. Istotne jest zdobycie WIEDZY.
Ale to była tylko dygresja, bo i tu odpowiedź dla Nowaka jest prosta (i ona już nie raz padła): po prostu Nowak nie będzie innym ludziom (np. profesorowi Bartoszewskiemu, ale też nikomu innemu) mówił, z którymi tekstami Bartoszewski będzie obowiązkowo polemizował, a z którymi nie.
24) Czy nie wstydzi się Pan swej decyzji odwołania z funkcji polskiego konsula honorowego wielkiego Polaka Jana Kobylańskiego, tylko dlatego, że zaangażował się on w obronę prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej Edwarda Moskala?
Odp.: Zwolnienie Kobylańskiego to akurat jest powód do dumy. Szmalcownictwo to jedna z najohydniejszych zbrodni, a to jest zarzut wobec Kobylańskiego, z którego on się przez lata nie umiał wytłumaczyć (i nie chciał, przez lata nie podjął żadnych kroków żeby to wyjaśnić – dopiero pod koniec 2008 poszedł do sądu z zarzutem zniesławienia wobec dziennikarzy, przy czym taki zarzut nie musi wcale doprowadzić do wyjaśnienia zbrodni sprzed lat. Sąd będzie się prawdopodobnie zajmował kwestia wtórną, tzn.: „jak bardzo agresywne były teksty i jak one się mają do NIEWYJAŚNIONEJ sądownie sprawy z czasów wojny”, a nie kwestią podstawową: „kto faktycznie wydawał Żydów Niemcom ponad 60 lat temu i czy Jan i Janusz Kobylański to ta sama osoba”). Podpisuję się pod decyzją p. Bartoszewskiego obiema rękami. Brawo, Panie Profesorze.
Pytanie do Nowaka: Panie Nowak, czy człowiek oskarżany o szmalcownictwo i przez kilka lat niepodejmujący sądowych prób oczyszczenia swojego imienia (choć w IPN toczyło się śledztwo, to Kobylański nie uznał za stosowne przyjechać do Polski i złożyć zeznań) ma jakiekolwiek kwalifikacje do reprezentowania Państwa Polskiego?
25) Czy nie wstydzi się Pan, że na stare lata dał się Pan wciągnąć w niegodną Pana siwych włosów kampanię obelg w stylu „dewianci” i „bydło”?
Odp.: Ja myślę, że to były określenia w 100% trafne. Prof. Bartoszewski zawarł w swojej wypowiedzi na temat polityków koalicji PiS/LPR/SO bardzo dokładne uzasadnienie dla tego osądu i chyba najprościej będzie, jak Go po prostu zacytuję:
„Są jednak granice milczenia. Są sytuacje, w których milczeć po prostu nie wolno. W kraju za rządów braci Kaczyńskich działo się coraz gorzej. Koszmarna koalicja Prawa i Sprawiedliwości z Samoobroną i Ligą Polskich Rodzin przynosiła skandal za skandalem. Polityczne wiarołomstwo stało się normą. Kolejne obietnice wyborcze Jarosława Kaczyńskiego rozwiewały się w pył. Stało się dla mnie jasne, że jego wizja budowy lepszej Polski, której zaufały miliony Polaków, okazała się jednym wielkim oszustwem. Dlatego też postanowiłem nazwać rzeczy po imieniu i – jak ujął to jeden z przedwojennych satyryków – „przestać uważać bydło za niebydło”.
Bo nie mogłem już dłużej tolerować ciągłego politycznego kłamstwa. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom, kiedy widziałem, jak miejsce Kazimierza Marcinkiewicza, który miał być premierem przez cztery lata, zajmuje Jarosław Kaczyński, który przecież wcześniej zapowiedział stanowczo, że w sytuacji, kiedy jego brat jest prezydentem państwa, oszczędzi Polakom dwóch bliźniaków na najwyższych stanowiskach w Polsce. Nie mogę również dotąd pojąć, dlaczego Kaczyński zdecydował się na wciągnięcie do rządu najbardziej skompromitowanej grupy w historii polskiego parlamentaryzmu – czyli Samoobrony.”
Wg mnie trudno się z tymi słowami nie zgodzić.
26) Czy popierał Pan awansowanie swego syna na pełnomocnika rządu ds. bezpieczeństwa energetycznego w randze ministra w rządzie Marcinkiewicza?
Kto pierwszy zachęcił premiera Marcinkiewicza do rozważenia kandydatury Pana syna – pracującego przez wiele lat jako historyk w żydowskim instytucie w Oxfordzie – na to stanowisko, twierdząc, że Pana syn jakoby od wielu, wielu lat zajmuje się energetyką?
Odp.: O ile wiem, to nie. Ale jeśli Nowak ma jakąś wiedzę na ten temat, to niech się tą wiedzą podzieli, niech jasno napisze, co wie. Jeśli ucieka się do insynuacyjek i niejasnych sugestii, to ja go traktuję jak pospolitego plotkarza, wielokrotnie już złapanego na kłamstwie.
27) Dlaczego dziwnie nie mówi Pan w swoich wywiadach o tym, że Pana syn pracował przez wiele lat w żydowskim instytucie w Oxfordzie i w polsko-żydowskim roczniku „Polin”? Przecież chyba nie było nic wstydliwego w jego pracy?
Odp.: Nie znam miejsca pracy dzieci i wnuków ani Nowaka, ani Bartoszewskiego.
I nie widzę w tym nic dziwnego, że tego miejsca nie znam. Dziwi mnie natomiast fakt, że Nowak się spodziewa, że Bartoszewski będzie opowiadał światu, gdzie pracują jego dzieci.
A czy Nowak się wszystkim przechwala rodziną? Oczywiście, gdyby syn Bartoszewskiego pracował w „żydowskim instytucie w Oxfordzie i w polsko-żydowskim roczniku Polin”, to byłoby to piękne i chwalebne – no ale ja dalej nie rozumiem, dlaczego wg Nowaka Bartoszewski musiałby się tym przechwalać?
Pytanie do Nowaka: brak. Mógłbym w zasadzie zapytać, gdzie pracują jego bliscy, ale mnie to nie obchodzi.
28) Dlaczego Pan nie wpłynął na swego syna, by w 1989 r. nie wydawał jako Editor’ polakożerczej książki Samuela Willenberga Surviving Treblinka’, w której znalazły się m.in.
oszczercze twierdzenia, że AK-owcy, uczestnicy Powstania Warszawskiego, mordowali Żydów i gwałcili Żydówki?
Odp.: Co to znaczy „wydawał jako Editor”? Edytor, to nie wydawca, to po angielsku redaktor, funkcja techniczna. Jakieś szczegóły? Poza tym co to ma wspólnego z Bartoszewskim seniorem? Nie znam tej książki Willenberga (nawiasem mówiąc, wraca nieustający pech Nowaka związany z Powstańcami Warszawskimi: Willenberg – Polski Żyd, to Powstaniec Warszawski i kawaler Virtuti Militari, najwyższego polskiego odznaczenia wojskowego – gdzie Nowakowi do niego…), ale przede wszystkim to ja nie widzę żadnego związku tej książki z Władysławem Bartoszewskim.
29) Dlaczego w ostatnich kilkunastu latach milczał Pan, nie protestując publicznie w sprawie oskarżeń przeciw Polakom (m.in. w tak bliskim Panu „Tygodniku Powszechnym”), że radośnie bawili się na karuzeli w pobliżu ruin płonącego warszawskiego getta? Przecież jeszcze w 1985 r. prostował Pan to kłamstwo na łamach paryskich „Zeszytów Historycznych”?
Odp.: Już było, ale powtórzę – Nowak nie będzie innym ludziom dyktował, z jakimi tekstami mają polemizować, ile razy, w jakim czasie i na łamach jakich czasopism.
Nowakowi się we łbie poprzewracało. On nie jest od tego, żeby wystawiać cenzurki, że ktoś „za rzadko” o czymś pisze, albo że dawno o czymś nie pisał itd. Prelegent Instytutu Marksizmu i Leninizmu jest ostatnią osobą, która by się do takiej roli nadawała.
30) Dlaczego kłamie Pan w wywiadzie-rzece udzielonym Michałowi Komarowi, jakoby złożył Pan rezygnację po objęciu na KUL funkcji dziekana przez prof. Ryszarda Bendera? W rzeczywistości był Pan podwładnym w jego katedrze aż 11 lat, w tym kilka lat w czasie, gdy był on dziekanem.
Odp.: To akurat rzecz naprawdę mało ważna i bez znaczenia i aż dziwne, że Nowak kłamie nawet w tak drobnej sprawie. To dowód jakiejś jego paranoi. Ten typ widać tak ma.
Po kolei: Cytat z książki Bartoszewskiego, o którym mówi Nowak, jest taki, jak poniżej:
„wznowiłem wykłady na KUL. Pod moją nieobecność w kraju stanowisko dziekana objął pan Ryszard Bender. Po zakończeniu roku akademickiego 1984/85 złożyłem rezygnacje, rozstając się z Lublinem”.
I to tyle, to wszystko co Bartoszewski o Benderze powiedział w tym wywiadzie – zbyt wiele tego nie było. No i wszystko tu się ze sobą zgadza.
Ryszard Bender pełnił funkcje dziekana Wydziału Nauk Humanistycznych KUL w latach 1981-1987, co można łatwo sprawdzić na jego stronie internetowej (sam to niedawno zrobiłem). Władysław Bartoszewski od 1981 był nieobecny na KULu – wyjazdy zagraniczne i internowanie.
Bender został dziekanem podczas pobytu Bartoszewskiego w Wielkiej Brytanii w 1981 – więc pod nieobecność Bartoszewskiego. Potem był powrót Bartoszewskiego do kraju i od razu internowanie (oczywiście internowanie Bartoszewskiego, bo przecież nie Bendera ) ) w stanie wojennym. Potem zwolnienie Bartoszewskiego z internowania w Jaworzu i od razu zaproszenie do Niemiec. Dopiero potem powrót Bartoszewskiego na KUL – w 1984. Potem wykłady na KUL do końca roku akademickiego 1984-85, a potem rezygnacja i stanowisko profesora historii i nauk społecznych na uniwersytecie w Eichstatt. Wszystko się zgadza w słowach Bartoszewskiego.
Jak zwykle Nowakowi coś się pomyliło (tzn. skłamał, nie owijajmy w bawełnę, ale skłamał w tak śmiesznej i nieistotnej sprawie, że ja naprawdę zupełnie nie rozumiem, po co to zrobił).
No i koniec, wyczerpały się pytania Nowaka.
To może ja będę miał ostatnie pytanie do Nowaka, mianowicie: jaką mentalność (a raczej menDalność) pan zaprezentował? Wyrzucił pan z siebie na sieć serie pytań, które są albo kłamstwami, albo insynuacjami, albo manipulacjami obliczonymi na oszukanie naiwnych czytelników.
Wiem, ze panu nie wstyd (tego pojęcia pan chyba w ogóle nie zna), ale mnie wstyd za pana. Żeby aż tak ześwinić…? I właściwie po co…?
Chyba tyle. Poświęciłem na polemikę z idiotyzmami Nowaka grubo ponad godzinę i nie chciałbym, żeby to był czas stracony. Dlatego będę ten tekst rozpowszechniał, niech sobie krąży po sieci – daję również zainteresowanym pełne prawo do wykorzystywania i cytowania go.
Na koniec tylko jedno zdanie: zwolennicy Nowaka warci są Nowaka, a wszystkim dobrym Polakom życzę, żeby byli warci Bartoszewskiego. Tyle.
P.S.:
I jeszcze jedna rzecz, która dotąd tu nie padła: pan prof. Bartoszewski przy swoich już wymienionych wielkich zasługach, ma jeszcze jedną – otóż jest wybitnym historykiem okresu okupacji. Polecam Jego książki o tym okresie wszystkim ludziom, których (niezależnie od poglądów politycznych) interesuje historia Polski. Naprawdę warto.
Dorzucam link http://robmyswoje.wordpress.com/profesor-profesorowi-nierowny/.